Nadszedł czas.
Delikatnie biegłam w stronę terytorium klanu Ventus, prowadząc klan ku wojnie. Pierwszy raz nie tylko ja stałam na czele zwartej grupy, towarzyszyła mi Shiva. Ta suczka jest naprawdę niezła, pomyślałam. Jej rany nie były już na tyle głębokie, więc spokojnie mogła wyruszyć do walki, choć dam sobie łapę uciąć, że gdyby i krew się z nich lała, a Itami stanowczo kazała jej zostać, pobiegłaby z nami.
Wszyscy stąpali lekko, nie chcąc wzbudzić jakichkolwiek podejrzeń. Sunia nosem wskazała wejście do obozu, a przedzierając się przez krzaki, zauważyłam kilka psów pilnujących wejścia.
- To my. - szepnęłam, choć w sumie było to zbyteczne. Młody rudzielec z długimi uszami uśmiechnął się do mnie, ale widziałam w jego oczach strach i smutek.
Weszliśmy na środek obozu. Thand jest niesprawiedliwy, ale nie zniżajmy się do jego poziomu, naszła mnie myśl, nie atakujmy śpiącego.
- Thand! - krzyknęłam głośno, aby usłyszał, starając się, by nie zabrzmieć jak przerażony szczeniak.
Dobrze zbudowany pies wyszedł ze swojego legowiska i parsknął.
- Naprawdę? Jesteś aż taka głupia, czy próbujesz mi coś udowodnić? - warknął z pogardą. - Wiesz, ilu wojowników jest tutaj? Zresztą i uczniowie mogą walczyć, starsi tak samo. U ciebie nie ma nikogo takiego, chyba, że wierzysz w jej nadnaturalne siły. - wskazał na Itami, która się nastroszyła. - Witaj, zdrajczyni... - szeptał dalej, wypluwając słowa niczym bolesny jad, tym razem kierując słowa do Shivy. - Przyszłaś z nowymi przyjaciółmi? Cóż, prędko się przekonamy, czy ci pomogą. Ventus, do ataku!
Rzuciliśmy się najpierw na kilka psów stojących po stronie lidera. Reszta Wietrznych także zaczęła je atakować. Thand patrzył jak sparaliżowany.
- Atakujecie własny klan?! Zdrajcy, wszyscy jesteście zdrajcami! - warczał. Nawet taki silny pies jak on nie da rady tak wielkiej zgrai.
- Nie my jesteśmy zdrajcami, lecz ty. Niszczysz klan, zabijasz jego wnętrze. - spokojnie szczeknął rudy pies, z którym spotkałam się u wejścia. To zdanie doprowadziło lidera do szału.
Wszyscy dalej walczyli ze strażnikami Thanda, ale Shiva podążała prosto do niego. Spojrzałam na nią jedynie krótki ułamek sekundy w ferworze walki, zauważyłam jednak, że wygląda całkiem inaczej. Oczy błyszczały strasznie, biła z nich chęć zemsty. Suczka szła wyprostowana, wszystkie jej mięśnie pozostawały napięte. Rzuciła się na własnego lidera i chwilę później zaczęli kotłować się po środku polany. Po chwili dobiegło do niej kilku wojowników. Lała się krew, trawa barwiła się jej kolorem. Na ziemi pojawiały się kolejne ślady pazurów, wszędzie leżały kępki futra.
Nie miałam już komu pomóc, szybko galopowałam w stronę walki ostatecznej - zbuntowanej suczki i Thanda. Tam w sumie okazałam się zbyteczna, jednak całe widowisko, o ile można tak to nazwać, przyciągnęło mój wzrok. Pozostałe psy otoczyły zdenerwowaną dwójkę kołem. Lider Wietrznych wciąż próbował się bronić, ale wychodziło mu to coraz gorzej. Mimo widocznego już strachu nie przestawał rzucać zgryźliwych uwag. Sunia skoczyła na niego, a on szarpał jej ogon. Bitwa wciąż trwała.[...]
Dwa klany siedziały zgromadzone na środku obozu Ventusa. Bezwładne beżowe ciało leżało odsunięte na bok. Dawny rządzący, który nie powinien tego stanowisk objąć, już nie żył.
- Thand nie miał zastępcy. - szepnął ktoś, ledwo słyszalnie w gwarze rozmów. Każdy zastanawiał się, co teraz się stanie. Nie było lidera, nie było władzy, a kogoś musieli wybrać.
Nagle na Wielkiej Skale załopotała targana wiatrem bura sierść. Shi zaczęła przemawiać, a coraz więcej głosów z obu klanów wołało, aby to ona objęła brakujące stanowisko.[...]
Nowa liderka rozpoczęła kolejną mowę. Wszyscy zwrócili się w jej stronę i nasłuchiwali.
- Dziękuję... - powiedziała i przerwała, patrząc na mnie. - Dziękuję Natsu, która zechciała stanąć w mojej obronie. Dziękuję jej klanowi, za to, że zdecydowali się nam pomóc. Dziękuję wam wszystkim, ze walczyliście za klan Ventus - prawdziwy klan Ventus. Niniejszym zawieram sojusz z Flumine...[...]
Gwarne rozmowy słychać było w całym obozie i jeszcze daleko poza nim. Spacerowałam po lesie, a koło mnie szła Shiva. Musiałam z nią porozmawiać. Chciałam usłyszeć więcej od niej o tym wszystkim, nawet jeśli w tym uczestniczyłam.
<Shi?>
[649 słów]
Brak komentarzy
Prześlij komentarz