Leżałam w legowisku Itami, która krzątała się wokół wszystkich poszkodowanych. Głowa strasznie mi ciążyła, a przez myśli ciągle przepływały mi strzępy obrazów z walki i słowa medyczki Najważniejsze, byś ty wyszła z tego cało. Każdy skrawek mojego ciała krzyczał "nie", nie ja mam wyjść cało. Oni wszyscy powinni wyjść cało. Nie ja. Nie tylko ja. Itami została z wszystkim sama. Bez nikogo.
- Itami? - zapytałam. - Mogę już wstaaać? - mówiąc to, próbowałam podnieść się na własne łapy, ale kręciło mi się w głowie i znów upadłam.
- Leż. - szepnęła tylko.
- Dobrze. - zgodziłam się. Żeby w jakiś sposób komukolwiek pomóc, muszę mieć siłę. - Możesz wejść na wielką skałę i powiedzieć wszystkim, że niedługo wydobrzeję?
- Ja? - spytała, nawet nie odwracając się w moją stronę,a jedynie krzątając się przy ziołach. - Jestem medyczką. Tylko medyczką. Wielka skała zawsze należała do liderów. - zmieniała temat.
- Aż medyczką. - poprawiłam ją, podnosząc głowę, ale po chwili zdecydowałam, ze lepiej się położyć. - Powiedz im.
Mieszała zioła, a sekundy dłużyły się niemiłosiernie. Westchnęła.
- Natsu, wiesz, że nie wydobrzejesz tak szybko.
Tym razem zrezygnowałam z próby podniesienia się.
- Wiem. Ale kiedy w klanie nie ma zdrowego lidera, który nim kieruje, niektórzy popadają w panikę. Chcę, żeby byli czujni, ale nie martwili się o mnie. Po co im to? Niech dalej codziennie chodzą na patrole i polują. Pilnują klanu. - przerwałam na chwilę, ciężko oddychając. - Ach, i ogłoś im, ze dopóki nie wyzdrowieję, będziesz przekazywać im wszystkie wiadomości od mnie.
Zapadłam w sen [...]
Leżace ciała. Martwe psy. Wojna. Samotni hołubiący się kolejnymi zabitymi.
Kroczę wokół ciał i z przerażeniem rozpoznaję wojowników swojego klanu. Widzę zmarłą Itami, nieżywych uczniów, zmasakrowaną starszyznę. Przeraża mnie to, a uczucia znów chcą się wydostać. Nie chcę zobaczyć czegoś takiego. Nie chcę. [...]
Budzę się, zlana potem, z nadzieja, że ten sen nigdy się nie spełni. Nie dopuszczę do tego.
<Itami?>
[319 słów]
Brak komentarzy
Prześlij komentarz