Przyczajony w wysokiej trawie, spoglądałem uważnie na królika który
siedział tuż przede mną, kompletnie nieświadomy zagrożenia z mojej
strony. Skoczyłem, i jednym szybkim ruchem ukręciłem zwierzęciu kark.
Nawet zadowolony z dzisiejszych łowów wziąłem królika i wróciłem do
obozu, i rzuciłem królika na środek. Sam niczego nie zjadłem, tak więc
lider klanu przydzielił mnie do patrolu z dwójką innych psów. Normalnie
powinienem był odpocząć, jako że dopiero co byłem na polowaniu,
aczkolwiek w klanie jest nas ostatnio mało i nie mamy chwili
wytchnienia. Nikomu się to nie podoba, jednak nie mamy innego wyjścia.
Zmniejszenie ilości patrolów byłoby oznaką słabości, przez co inne klany
mogłyby nas zaatakować. Kiedy wróciłem, było już po wschodzie księżyca.
Nie miałem jednak zamiaru spać, zamiast tego usiadłem na skale nieco
oddalonej od naszego obozu i spojrzałem w gwiazdy, lśniące na nocnym
niebie. Ta chwila spokoju nie trwała zbyt długo, gdyż wyczułem kogoś w
pobliżu.
- Kto...? - nie zdążyłem dokończyć zdania, gdyż nieznajoma, bądź znajoma postać wyłoniła się z krzaków. Stała w cieniu, więc nie widziałem go, lub jej dobrze, a wiatr wiał w innym kierunku. Czy to atak ze strony innego klanu, czy to po prostu pies, który nie mógł zasnąć? A może, co gorsza, samotnik?
- Kto...? - nie zdążyłem dokończyć zdania, gdyż nieznajoma, bądź znajoma postać wyłoniła się z krzaków. Stała w cieniu, więc nie widziałem go, lub jej dobrze, a wiatr wiał w innym kierunku. Czy to atak ze strony innego klanu, czy to po prostu pies, który nie mógł zasnąć? A może, co gorsza, samotnik?
<Ktoś?>
[200 słów]
Brak komentarzy
Prześlij komentarz