Gdy wreszcie znalazłam chwilę czasu usiadłam pod drzewem. Myślami wróciłam do minionych godzin. Nie należały do łatwych. Kilkunastu wojowników wróciło rannych po walce. Jeden niestety zginął. Kiedy opatrywałam im rany przypomniały mi się słowa mojej cioci. Ona również była medykiem. Zmarła przez zakażenie organizmu krwią z rany wojownika. Przestrzegała mnie przed tą pracą, a ja i tak ją wybrałam. Pomimo, że niekiedy przychodni moment załamania to można z niej czerpać satysfakcję.
Nagle poczułam takie znużenie, że oczy same mi się kleiły. Ale zdążyłam jeszcze wypatrzeć Natsu, naszą liderkę. Pomyślałam, że może czegoś potrzebuje więc zawołałam:
- Coś się stało? Czego potrzebujesz?
Ona odwróciła się do mnie i odpowiedziała:
- Wróciłam właśnie z polowania. Miałam szczęście. Dobra zwierzyna mi się trafiła! A jak tam u ciebie?
- Nie mam dobrych wiadomości. - powiedziałam trochę smętnym głosem - Kilkunastu wojowników wróciło dzisiaj z głębokimi ranami, jeden zginął.
Liderka spuściła głowę i chwilę się nie odzywała.
- To smutne… Znowu straciliśmy naszych wojowników. Ale miejmy nadzieję, że uczniowie wyrosną na wspaniałych wojowników wiernych swojemu klanowi.
Ja pokiwałam głową i postanowiłam, że zmienię temat.
- A może porozmawiamy na jakiś lepszy temat? - zaproponowałam - Jak mają się starsi?
<Natsu?>
[194 słowa]
Brak komentarzy
Prześlij komentarz