Wyszłam z obozu i wbiegłam głębiej w las. Uniosłam głowę i mocno nabrałam powietrza, by zapachu napłynęły mi do nosa, skierowały na właściwy trop. Nagle poczułam wyraźną woń zwierzyny. Ugięłam łapy i podążyłam za zapachem. Po chwili ujrzałam młodą ryjówkę, niespokojnie rozglądająca się wokół siebie. Przylgnęłam do ziemi, skradałam się, białym brzuchem dotykając suchej trawy. Ryjówka drgnęła i zebrała się do biegu,ale ja byłam szybsza. Wybiłam się mocno i skoczyłam na zwierzę, łapnęłam je zębami. To jednak za mało zwierzyny nawet dla części klanu, więc udałam się dalej.
Jakiś czas później kierowałam się do obozu ze zdobyczą - ryjówką, wiewiórką i trzema nornikami. Tam ułożyłam łupy na okazale wyglądającej stercie. W tym momencie przed oczami mignęło mi złotawe futro jednego z uczniów, który wybrał ze stosu najtłustszego królika i pobiegł z nim do starszych. Wzięłam z łupów drozda, a następnie udałam się do swojego legowiska. Zanim jednak weszłam pod skałę, usłyszałam, że ktoś mnie woła i zwróciłam się w stronę, z której dobiegał głos.
- Coś się stało? Czego potrzebujesz?
<Ktoś z klanu Flumine?>
[170 słów]
Brak komentarzy
Prześlij komentarz