Kiwnęłam swoim łebkiem. To może nie być dobry pomysł rozmawiać z suczką z innego klanu. I to jeszcze liderką!
- Do zobaczenia... - zawołałam i uciekłam. Nie chciałam łamać kodeksu wojownika. Gdy tak biegłam i biegłam, dotarłam do głównego terenu naszego klanu. Odetchnęłam z ulgą.
- Dobrze, że mnie nikt nie przyłapał. - szepnęłam do siebie i się uśmiechnęłam.
*O północy*
Obudziłam się o północy. Sama nie wiem, czemu.
- Co się mogło stać? - zapytałam samą siebie. Nagle usłyszałam, jak wołał nasz lider.
- Pewnie ktoś umarł... - pomyślałam i wybiegłam z jaskini. Tak, zgadłam. Zginęło pięć psów. Na wojnie z klanem Flumine. Popłynęło mi kilka łez. Tak. Zawsze, kiedy ktoś umiera, płaczę. Spojrzałam w niebo.
- Pewnie tam teraz mieszkają... - pomyślałam i się lekko uśmiechnęłam. - Pewnie są szczęśliwi. Są razem z krewnymi, którzy kiedyś odeszli... - dodałam w myślach, po czym wróciłam do jaskini, by ponownie usnąć.
[150 słów]
Brak komentarzy
Prześlij komentarz